Douglas Wilson
Masakra w Paryżu na nowo skupia naszą uwagę na dwóch oczywistych sprawach. Obecnie jesteśmy świadkami powolnego zderzenia dwóch trawionych chorobą kultur. Choroby te mogą wydawać się całkiem różne jednak, w pewnych aspektach, wiele je łączy. Jedną z nich charakteryzuje opieszałość, drugą przepełnia agresja. Jedna nie posiada zasad organizacyjnych, druga opiera się na złych zasadach. Jedna jest bałwochwalcza i politeistyczna, druga zaś bałwochwalcza i monoteistyczna. Jedna wierzy, iż żaden bóg nie powinien być publicznie czczony, podczas gdy druga oddaje cześć tylko jednemu, niestety fałszywemu. Jedna była kiedyś chrześcijańska i potrzebuje ponownego nawrócenia, druga musi się nawrócić.
Oczywiście kierujemy nasze współczucie i modlitwy w stronę Francji, ale to współczucie jest dwojakie. Z jednej strony kierują nami pobudki humanitarne, które odczuwamy w każdej tego typu sytuacji. Z drugiej strony pogrążamy się w żałobie nad tym, że wartości reprezentowane przez kulturę Zachodu odchodzą w niepamięć, a jej dziedzictwo jest zagrożone. Dlatego właśnie wiadomości o masakrze we Francji są o wiele bardziej nagłaśniane w mediach niż okrucieństwa popełniane przez dżihadystów w Afryce.
Po tym jak przyjęliśmy pogląd głoszący, iż polityka ustępstw jest jedynym szlachetnym rozwiązaniem trawiącego nas problemu, ciężko podjąć decyzję, gdzie postawić granicę i kiedy zacząć działać. Wymagałoby to przecież od nas okazania skruchy, a kiedy raz zaczniemy pokutować może okazać się, że potrzebujemy pokuty we wszystkich sferach naszego życia.
Nasze elity nie bronią Zachodu, a jedynie swoich wyobrażeń o Zachodzie. Bronią swoich ideałów, które w rzeczywistości są jedynie pustą wydmuszką, w porównaniu do tego czym był kiedyś Zachód. Robią tak chociaż mają nikłe szanse na powodzenie. Ich ideał, zakładający kosmopolityczne i multikulturowe państwa, jest obecnie zagrożony, a oni zaciekle bronią „idei różnorodności” przed skierowanymi przeciwko niej zmasowanymi atakami. Ich walka jest szczególnie ciężka ponieważ tym, kto stoi na przeciw ich sekularyzmowi jest sam Wszechmocny Bóg.
Dla zwolenników radykalnego oddzielenia państwa od Kościoła Bóg zgotował rózgę karności – radykalnych dżihadystów, którzy wierzą, iż to Allach jest jedynym prawdziwym bogiem, a Mahomet jego prorokiem. Wiarę w swego boga wyznają każdego dnia. Wierzą w niego wtedy gdy codziennie biorą do ręki nóż i widelec, a także wtedy kiedy chwytają za broń. Jeżeli myślisz, że nie powinni w ten sposób wyznawać swojej wiary, w zupełności się z tobą zgadzam. Jeśli wierzysz jednak, że tak zatwardziali bałwochwalcy zmienią się pod wpływem cywilizacji pokoju, to pragniesz czegoś, co nigdy nie miało miejsca na tym świecie. Tymczasem sekularyści nie mają zamiaru w żaden sposób sprzeciwić się islamskiemu zagrożeniu. Starają się jedynie przeciwstawiać zagrożeniu skierowanemu przeciwko ich ukochanemu systemowi. Dlatego kiedy muzułmanie dokonują serii zamachów i morderstw na ulicach Paryża, natychmiast pojawiają się specjalne rządowe siły… mające na celu dopilnowanie tego, żeby nikt w internecie nie mówił niczego obraźliwego na temat islamu.
To, co ma miejsce na naszych oczach to zderzenie dwóch trawionych chorobą kultur.
Choroba, na którą cierpią wyznawcy islamu to fanatyczne pragnienie narzucenia swojej kultury Zachodowi. To, co dolega Zachodowi, to impotentne pragnienie przyjęcia i ugoszczenia u siebie wszystkich, bez względu na to, ilu zamachowców samobójców przy okazji przekroczy próg ich domu.
Jest wiele rzeczy, które można zrobić w odpowiedzi na ten atak. Niektóre z tych działań będą słuszne, inne nie. Niektóre odpowiedzi na to, co się stało są konieczne i rozsądne, a niektóre po prostu głupie. Ale wszystko co jest robione, wszelkie reakcje będą całkowicie nieskuteczne i nieudolne bez Jezusa Chrystusa, Pana Narodów. Potrzebujemy nie tylko odnowy Kościoła, chociaż oczywiście i ona jest konieczna. Potrzebujemy odnowy Zachodu i mówiąc to nie mam na myśli jedynie ogólnej nieokreślonej powierzchownej odnowy. Pod pojęciem odnowy rozumiem świadome odrzucenie chylącego się ku upadkowi sekularyzmu i szczere wyznanie panowania Jedynego Pana, Jezusa Chrystusa.
Autor jest pastorem reformowanego Kościoła Christ Church w Moscow, Idaho (USA) oraz autorem wielu książek nt. teologii, apologetyki, rodziny, kultury. Artykuł ukazał się na blogu autora: dougwils.com
Tłumaczenie: Ewa Ratajczak